Żeby być kreatywnym i aktywnym człowiekiem wcale nie trzeba wiele. Nie trzeba przegrzewać swojego mózgu i na siłę wymyślać sobie aktywności. Wystarczy być otwartym na nadarzające się okazję. W budowaniu ciekawego życia nie jest ważna akcje, ale REAKCJA. Wystarczy być szczerze zaciekawionym tym co się dzieje dookoła i … zareagować gdy ktoś nam przesyła pozytywny sygnał. 

Takowy sygnał odnośnie Odysei Umysłu posłała jesienią w internet Beata Jurasz.  A ja podjarany tym festiwalem kreatywności sygnał owy przechwyciłem i zaakceptowałem. I cieszę się z tego ogromnie, bo doświadczam kolejnego kreatywnego szaleństwa w swoim życiu.

O Odysei Umysłu pisałem już tutaj: Odyseja Umysłu – Będę Sędzią. A jeśli temat Cię zainteresuje to na stronach Odysei dowiesz się więcej szczegółów co i jak: http://odyseja.org/https://www.facebook.com/Odyseja.Umyslu.w.Polsce/

W miniony weekend odbył się w Gdyni ogólnopolski finał Odysei Umysłu. Około tysiąca kreatywnych dzieciaków, które wygrały eliminacje stanęły do ostatecznego starcia walcząc swoją twórczością, nad którą pracowali przez kilka ostatnich miesięcy. Zwycięskie drużyny wyjadą walczyć do USA na mistrzostwach świata. I z tego co słyszałem Polska jest zawsze bardzo mocna. Jedynie drużyny z USA i Chin zdobywają więcej medali.

Mieliśmy z Olą możliwość uczestniczenia  i sędziowania w tym finale. Mimo, iż cholernie nam się podobała zabawa podczas eliminacji w Poznaniu to zrezygnowaliśmy. Dla naszych dzieci. Bo byłby to kolejny już w tym roku weekend, gdy zostawiamy dzieci u dziadka i babci. I poczuliśmy, że czas tym razem odpocząć i powygłupiać się nieco więcej ze swoimi dziećmi. Napiszę kilka zdań o eliminacjach Odysei Umysłu w Poznaniu, które odbyły się 10 marca. Mam parę zwariowanych fotek więc z chęcią się nimi z Tobą podzielę 🙂

Funkcję, którą mi powierzono to Sędzia Animator.

Miałem za zadanie rozładowywać stres u dzieciaczków, które za chwilę będą szły na ścięcie głowy. To znaczy drużynowo rozwiązywać problem spontaniczny. Taki, którego jeszcze nie znają. A wracając do animacji to wcale nie jestem urodzonym animatorem. Zawsze lubiłem się wygłupiać ze swoimi córeczkami. Nieco ponad rok temu rozpocząłem nagrywać filmiki Dzieci z Pasją,  i stałem się Tatą z Pasją. Kilka miesięcy temu rozpocząłem naukę improwizacji, gdzie na warsztatach podczas rozgrzewki ćwiczymy różne gry i zabawy improwizacyjne. I podczas nich się bardzo dobrze bawię. Od początku tego roku postanowiłem raz w tygodniu chodzić do przedszkola i z grupą mojej 5-letniej córeczki Paulinki ćwiczyć z jej grupą “Motyle” zabawy improwizacyjne. Oj, nie jest to łatwe zadanie. Jest to wręcz wyzwanie by zapanować nad grupą kilkunastu dzieci, których rozpiera energia i które chcą się dzielić ze mną ogromem wyobraźni, która mieszka w ich głowach. Pamiętam jak podczas szkolenia na sędziów kilka osób zadało mi pytanie czy to u mnie naturalne, że tak kipię energią czy udaję czy o co ze mną chodzi. Bo przecież wszyscy inni są spokojni 🙂 Ano jarałem się wszystkimi zadaniami, które rozwiązywaliśmy i wygłupiałem się. Z pasją angażowałem się w drużynowe rozwiązywanie zadań, ale i co jakiś zachowywałem się niepoważnie. Czyli to co uwielbiam 🙂 W ten oto sposób szefostwo Odysei zaproponowało mi  funkcję sędziego animatora, gdyż nie ma lepszego od Wojciecha Bąkowskiego 🙂

Na eliminacjach w Poznaniu przez moje impro – wygłupy przeszło kilkaset dzieciaków. Kilka – kilkanaście minut szaleństw ze mną i dzieciaki szły rozwiązywać zadanie nie wiedząc kim są i jak mają na imię 🙂

Motywem przewodnim tegorocznej Odysei był las/ dżungla. Stąd też i taki wystrój sali i nas –  sędziów. Stworzyliśmy sobie z Olą specjalne korony z wyciętymi zwierzakami. Korona jest zrobiona z puzzli piankowych pożyczonych od dzieci i połączonych długimi wykałaczkami, które po kilku latach leżenia w szafce odnalazły swoje przeznaczenie.

Moja cudowna małżonka Ola 🙂 z kolei była Sędzią Czasu. Odbierała ode mnie drużyny i prowadziła do sali tortur. To znaczy na rozwiązywanie zadania. Po drodze zagadywała i dowcipkowała. A w sali również była jedną z trójki sędziów, którzy oceniali wykonane zadanie. Oprócz punktów, które drużyna zdobywała za poprawne wykonanie zadania sędziowie subiektywnie oceniali również pracę drużynową oraz pomysłowość uczestników.  Ja biedulek żadnego zadania nie widziałem 🙁 Drużyny po które Ola przychodziła, miały do wykonania zadanie manualne. Miały bodajże zbudować z dostępnych przedmiotów jak najdłuższy most. A później przekształcić go w bryłę, która sturla się z wieży. I liczyło się jak daleko się sturla. Pewnie coś tu pokręciłem, ale w każdym, razie z takimi pokręconymi zadaniami, pod presją czasu, muszą się mierzyć młodzi Odyseusze.

A oto cała ekipa sędziowska z działu Problemów Spontanicznych. Ludzie, którzy potrafią się wyrwać z codzienności i swoja pomocą wolontariacko wspierać młode osoby, które chcą żyć kreatywni i aktywnie.

Wieczorem na ogłoszeniu wyników spotkaliśmy naszego przyjaciela z Marsa (aj Mars to długa historia – na kolejny artykuł) Euzebiusza Skwierczyńskiego, który realizował się jako Szeryf w budynku głównym Politechniki Poznańskiej. Tam dzieciaki prezentowały swoje dzieła realizowane w ramach Problemów Długoterminowych

Nie udało nam się już złapać Beaty Jurasz, która dowodziła grupą sędziowską w jednym z pięciu Problemów Długoterminowych. Ona zdaje się, że oceniała występy teatralne.

Na zakończenie powiem tylko, że warto reagować na niesamowite możliwości jakie daje nam życie. Warto wtedy zareagować i być na TAK. Życie nabiera wtedy kolorytów. Zamiast myśleć o emeryturze to myślmy jak stawać się coraz młodsi. A jak wiadomo – kreatywność i aktywność są w tym baaaaardzo pomocne.

Marzymy myślimy tworzymy jest to hasło Odysei Umysłu. Niesamowitego programu edukacyjnego, w którym młodzi biorą udział w przygodzie z kreatywnością, rozwiązywaniem problemów i pracą zespołową.